30. Co się wydarza w Domu Mocy?

Ostatnio dostałam zapytanie, czy w Domu Mocy wydarza się psychoterapia.

Odpowiedź brzmi nie. Profesjonalna psychoterapia odbywa się w ściśle określonych granicach i te granice są bardzo potrzebne dla procesu zdrowienia. Na przykład psychoterapeuta nie może być osobą znajomą z klientem ani mieć z nim żadnej innej relacji. Ściśle określony jest też czas sesji, np. raz w tygodniu po 50 minut albo - w przypadku grup stacjonarnych - codziennie lub co drugi dzień w określonych godzinach. Psychoterapeuta też nie dzieli się z klientem własnymi procesami ani sprawami z życia osobistego (chyba, że służy to klientowi w danym momencie i musi być mocno przez psychoterapeutę zweryfikowane, czy aby na pewno). Generalnie w psychoterapii klient ma cały czas sesji dla siebie i rolą psychoterapeuty jest bycie dla niego. Psychoterapeuta jest przy tym wyposażony w świadomość i wiedzę o całej masie procesów psychologicznych i naukowej metodologii, z których klient niekoniecznie zdaje sobie sprawę, bo nie musi. Dla niego ważne jest zajęcie się sobą i swoim życiem. Za ten czas i kompetencje psychoterapeuta otrzymuje uzgodnioną zapłatę.

Istotą Domu Mocy jest 
bycie sobą, a więc poza wszelkimi rolami. Dotyczy to zarówno mnie, Edyty, jak i osób, które do nas przyjeżdżają. Zatem nie występuję tu w roli "psychoterapeutki", choć równocześnie nie jestem w stanie wyciąć swoich kompetencji i świadomości psychologicznej, bo po prostu je mam, są częścią mnie. Zatem korzystam ze swoich kompetencji psychoterapeutycznych, co znaczy, że mam świadomość procesów indywidualnych i grupowych, które się toczą, i wiem, jak się z nimi obchodzić, żeby zachować granice nie wchodzenia w proces psychoterapii, a równocześnie, żeby transformacja mogła się odbywać.

Jakim sposobem dochodzi do transformacji u osób przebywających z nami? Poprzez prawdę. Moje wyjście z wszelkich ról powoduje, że wchodzę w kontakt na poziomie serca, czyli na poziomie człowiek-człowiek. Nie jest dla mnie zupełnie istotna Twoja metryka, zawód, status, wiek, cokolwiek, o co normalnie kiedyś pytałam, gdy kogoś poznawałam. Dzisiaj pytam o to, w jakim momencie swojego życia jesteś teraz, jak wygląda Twoja droga, jak się na niej czujesz i co możemy zrobić razem, żeby wiodła bardziej tam, gdzie potrzebujesz. Jak możemy wypełnić wspólny czas i przestrzeń tym, co nam w duszy naprawdę gra? I tą prawdą są różne rzeczy. Czasem to po prostu dobra zabawa i korzystanie z dobrodziejstw hiszpańskiego wybrzeża, czasem spokojny rytm tworzenia kręgów, rytuałów i ceremonii, które pomagają uświęcić moment i miejsce, w którym jesteś obecnie, a czasem jest to zejście do mrocznych historii po to, aby prawda wypłynęła z ciała, z gardła, i uwolniła napięcia. Zawsze Ty decydujesz, na ile prawdy o sobie jesteś gotowy, gotowa.

Posługuję się głównie 
słowem. Wiem, o co pytać, wiem, jak dzielić się sobą, żeby to służyło każdej ze stron i mnożyło naszą prawdę do czegoś ważnego, do czegoś jeszcze większego. Odczuwam rytmy i cykle energetyczne, więc podążam za nimi, zgodnie z ruchem energii procesów własnych, osób i grup. Nie narzucam, nie tworzę planów i programów. Pokazuję możliwości i wspólnie uzgadniamy, czego każdy obecny potrzebuje w danym momencie. Płyniemy z falą życia, z naszymi duszami po prostu. To jest bardzo proste! Trzeba zwrócić na to uwagę, zatrzymać się, by usłyszeć i poczuć, a potem odważyć się na podążenie za tym, cokolwiek to jest. Cokolwiek to jest, zostanie tu przyjęte i objęte. Fajne i niefajne. Przyjemne i nieprzyjemne. Radosne i bolesne. Całe Twoje światło i cały Twój cień. Cała, cały Ty.
Zasadą jest szacunek dla granic Twoich oraz każdej z obecnych osób i bardzo tego pilnuję, bo tylko wtedy jest bezpiecznie. I tak jak w psychoterapii granice są ściśle określone, tak samo w Domu Mocy granice są określone i nie wolno ich przekraczać. Tyle że biegną w innym miejscu. Co ważne - granice dookreślamy wspólnie na początku Twojego pobytu i potem w trakcie, przy okazji różnych codziennych sytuacji. Ty sprawdzasz, gdzie przebiegają Twoje, czego chcesz, a na co nie masz zgody, ja dookreślam, gdzie przebiegają moje i razem tworzymy mapę naszej wspólnej przestrzeni na czas Twojego pobytu. To najważniejszy proces, który odbywa się w Domu Mocy, a który uczy Cię, jak to robić w swoim życiu na co dzień. Jak tworzyć zdrową wspólnotę, czyli miejsce (w domu i pracy), gdzie każdy jest w pełni sobą, a jednocześnie w szacunku do każdej z obecnych osób - pomimo że nasze granice zawsze przebiegają gdzieś indziej. Wszyscy wiemy, jak to jest trudne w codziennym życiu - i tego właśnie nauczysz się tutaj. Im dłużej zostaniesz, tym bardziej utrwalisz te umiejętności.

Tu nie jesteś w roli "klienta". Jesteś człowiekiem, który wchodzi z nami w spotkanie bez ról i bez masek. Nie każdemu mieści się to w głowie, nie każdy rozumie, co to właściwie znaczy, dopóki tego z nami nie doświadczy. Wyjście z ról wymaga odwagi. Nie masz wtedy już tożsamości, która by Cię jakoś określała w świecie. Która stawiałaby granice za Ciebie. Pozostajesz goły Ty. Taka, jaka jesteś. I właśnie to jest ta prawda. 
Prawda o Tobie, która potrzebuje być delikatnie chroniona (naprawdę wystarczy delikatnie, nie trzeba muru czy agresji), a jednocześnie ujawniona, żeby przepływ na poziomie serca mógł się wydarzyć.
Spotyka się ona z prawdą o mnie. Tu i teraz, taką, jaka jest. Czasem jestem w wysokich rejestrach duchowych, a czasem leżę na dnie życia. Zależy jak trafisz. Jeśli na ten lepszy moment, to dużo blasku sobie uszczkniesz. A jeśli na gorszy, to doświadczysz, jak można przyjaźnić się z własnym cieniem. Jak go obejmować, gdy przychodzi. Jak leżeć na glebie, ale nie musieć wpadać w otchłań bezgranicznego mroku. Jak leżenie na glebie (a ściślej mówiąc - na skale) pozwala wrócić do pełni sił i mocy. Jak z chaosu wyłania się kolejny cykl życia... Moje energetyczne wahadło rozpędza się do skrajnych biegunów, obejmując życie coraz głębiej i coraz dalej, by potem zwolnić aż do punktu zero i całkowitego bezruchu. A z tego bezruchu znowu idzie do życia i rozwija moc do kolejnych, niepoznanych jeszcze warstw istnienia w świetle i mroku. W manifestacji przyszłości i doświadczeniach przeszłości. Coraz szersze kręgi świadomości zatacza... Ach, cudowny proces, uwielbiam go.

A wracając do tematu. Nie, psychoterapii w Domu Mocy nie ma. Jest świadomość i jej rozwój. Jest uszanowanie Twojego ciała, Twojego ego, Twojego umysłu i Twojej duszy. Całego Ciebie. Wartość świadomości siebie, której tu doświadczysz, ma wartość transformującą, terapeutyczną, uzdrawiającą, uwalniającą, wyzwalającą z systemowych historii, po prostu budującą zdrowy Dom, Dom Mocy w Twoim sercu. 
💚 A ja - pomimo że to nie są procesy psychoterapii - korzystam ze swojej superwizji, żeby Dom Mocy był objęty jeszcze innym profesjonalnym okiem, który pomaga mi dostrzec to, czego nie widzę, żeby było jeszcze bezpieczniej i zdrowiej dla Ciebie.

Komentarze

Popularne posty