18. 25 września 2024 - 15-lecie mojej działalności gospodarczej
Dzisiaj są 15-te urodziny mojej działalności gospodarczej i psychoterapeutycznej.
25 września 2009 ją uruchomiłam, a dwa lata później 25 września został ogłoszony Międzynarodowym Dniem Psychoterapii (przypadek?;))
15 lat to dobry czas na zmianę;)
Jako że moja świadomość na początku dorosłego życia była najbardziej bursztynowa, to w psychoterapię wpadłam jak śliwka jak w kompot. Tam kontaktowano się ze mną z poziomu serca, co uaktywniało moje własne serce i wpuszczałam przez nie coraz więcej czucia, świadomości i światła do każdej czakry po kolei. To był naprawdę wieloletni proces i będzie toczył się dalej, zapewne do samej śmierci. Niemniej, przez całe dotychczasowe dorosłe życie uwielbiałam swój zawód, kochałam wchodzić w rolę psychoterapeutki, bo tam było tak łatwo (no, może nie że całkiem tak łatwo, ale z pewnością łatwiej niż w codziennym życiu) przebywać w polu serca i mówić z tego poziomu do klientów i ich Wewnętrznych Dzieci. Rola psychoterapeutki zabezpieczała tak wiele rzeczy! Nie musiałam odczuwać i wyrażać własnych potrzeb, a emocje - jedynie te dotyczące sytuacji klienta tu i teraz. Całym sercem mogłam być z nim, podobnie jak w przypadku roli klientki - moi terapeuci całymi sercami byli ze mną. To jest cudowne doświadczenie wymiany miłości, opieki i bezwarunkowej akceptacji, w której można uczyć się siebie, odważania się na bycie sobą coraz bardziej i bardziej. Można w ten sposób nadrobić wszelkie niedociągnięcia z własnych historii dziecięcych i tych obecnych, uzupełnić deficyty miłości, poznać siebie w zakamarkach, do których samodzielnie nie jesteśmy w stanie w ogóle dotrzeć.
No i co ciekawego się okazało po tych prawie dwudziestu latach doświadczania Gestaltu w różnych rolach, formach i odsłonach? Że pole mojego serca poszerza się już coraz widoczniej na wszystkie sfery codziennego życia, już nie tylko na sferę pracy i rozwoju osobistego. Dom Mocy powstał jako przestrzeń obecności, spotkań i wymiany na poziomie serca, już bez ograniczeń i ram, jakie nakładają na proces terapeutyczny standardy tej usługi (w niej bardzo potrzebnych!). I choć dużo wydarza się tu transformacji świadomości, nie są one celem, a jedynie skutkiem ubocznym, elementem procesu bycia po prostu sobą w każdym kolejnym tu i teraz najbardziej jak się da.
Pracując w systemie, a więc w roli, która - choć szczytna i z poziomu serca - ostatecznie przykrywała również moje własne blokady, miałam dużo potrzeby zmieniania tego, co "nie działało" we mnie czy w ludziach. Zdawałam sobie sprawę z tego, że to akceptacja i przyjęcie obecnego stanu rzeczy jest najważniejszą metodą, która prowadzi do trwałej i sensownej zmiany, ale bardziej traktowałam to jako właśnie metodę. Z poziomu serca, gdy w niego wchodziłam w pracy, oczywiście czułam tę bezwarunkową akceptację. Ale gdy tylko wychodziłam z roli, docierały do mnie własne ograniczenia w byciu sobą prawdziwą, i czułam jedynie potrzebę zmiany! Tak mało akceptacji! Tak dużo niepotrzebnych, niszczących i krzywdzących ocen! Potrzebowałam terapeutów i superwizorów dla siebie, żeby z tego w końcu wyjść.
No nie. Chłoniemy te porady, ale nie potrafimy żyć zgodnie z nimi. Są banalnie proste, a jednak niemożliwe do zastosowania, jeśli nie przejdzie się we własnym zakresie całej drogi rozwoju samoświadomości, aż do oświecenia. W najgorszym razie, traktujemy te porady jako nakazy, które w ogóle nie wspierają rozwoju naszej świadomości, a jedynie utrzymują w podziałach i gnębieniu własnego ego, które nie potrafi się do tych zasad stosować (religie). W najlepszym razie, do kilku godzin po wysłuchaniu oświeconego mistrza utrzymuje się w nas lawendowa świadomość i motywacja do życia sercem (mowy motywacyjne). Ale dość szybko wpadamy z powrotem do swojej koleiny ocen, blokad, napięcia, gonitwy.
Uważam, że tym brakującym narzędziem jest psychoterapia lub osobista relacja z duchowym mistrzem. Bez nich ewolucja po prostu trwa bardzo długo, co też jest w porządku, jeśli komuś się nie spieszy:) Zgoda na swoje ograniczenia i życie w blokadach, bez chęci zmieniania tego, wydaje się być też jakimś niezwykłym aktem miłosierdzia wobec siebie... czyli może nawet oświecenia? Tyle że zapewne nieuświadomionym... Wszyscy jesteśmy oświeceni już teraz, tyle że w większości jeszcze nie jesteśmy tego świadomi. Życie w polu serca jest tym portalem do światła, które rozbija się na 7 kolorowych wiązek (poziomów świadomości zgodnych z wędrówką energii przez czakry)...
Jak fizycy kwantowi mówią - to, jak postrzegamy świat czy człowieka, nie zależy od nich, lecz od nas, obserwujących. Zaburzony - zobaczy w świecie zaburzenia. Oświecony - zobaczy oświecenie... dokładnie w tych samych rzeczach.
Wiesz, kiedy stało się dla mnie możliwe porzucenie roli psychoterapeutki? Gdy przestałam myśleć o czymkolwiek w życiu, że "powinno być jakieś". I choć sama praca terapeutki, przynajmniej w nurcie Gestalt, polega na tym, że wychodzi się poza wszelką ocenę (czy "zaburzenia") i każdy objaw traktuje jako twórcze przystosowanie, któremu należy się szacunek, uwaga i pełne doświadczenie go w zaopiekowaniu, to jednak jako człowiek pod tą rolą, miałam w sobie ciągle dużo tej oceny i powinności, chęci naprawiania czy uzdrawiania. No i z pewnością nie doszłabym do obecnego miejsca bez pełnienia tej roli.
Poniżej wspominki, kilka zdjęć o tym, jak ewoluowało moje bycie z klientami w psychoterapii:
2014:
Od około 2017-2018 porzuciłam sztywne ciuchy i obuwie na rzecz luźnego odzienia i pracy na boso w gabinecie, no i nie robiłam już zdjęć wizerunkowych, więc teraz nie mam żadnego z tamtego okresu;) W 2019 do pracy włączyłam również towarzystwo swoich zwierząt:
Potem przyszły czasy pracy online, dzięki której mogłam wyruszyć w świat i otworzyć się na głębsze, życiowe zmiany (2021-2024):
A dzisiaj oprócz onlinów wygląda to mniej więcej tak:
Powoli zatem kończę również proces żegnania się z psychoterapią i mówienia o niej na rzecz przeznaczenia tej uwagi i energii superwizjom, szczególnie tym dla liderów, zespołów i organizacji zmierzających w stronę turkusu. Sama bowiem jestem na tej drodze już od 20 lat, więc wiem, co tu jest do zrobienia i potrafię to robić:
Do zobaczenia gdzieś na tej drodze:)
Komentarze
Prześlij komentarz