7. Praca z kobiecą i męską energią Domu Mocy na odosobnieniu - maj 2024
Wyjechał mój partner. Nie dojechały 3 osoby, które zapisały się na ten pobyt z powodu różnych komplikacji, które się wydarzyły. Kolejny interesujący proces… Z punktu widzenia mojego Wyższego Ja – wydarzyło się najlepsze. Z punktu widzenia Niższego Ja – blokada? Po zintegrowaniu tych głosów zrodziło się we mnie pytanie: w jaki sposób pojawienie się energii blokującej mój (nasz) plan doprowadziło do doświadczenia czegoś jeszcze lepszego, czegoś, co na ten moment było bardziej potrzebne i sprzyjało ewolucji całego Wszechświata?
Więc byłam zupełnie sama i - jak zawsze - posłużyło mi to bardzo. Cudowny czas. To jest niesamowite, jak mała Gracusia (trzy pierwsze czakry) woła mnie do ludzi, do systemów (np. w internecie czy smartfonie), do zaangażowania w sprawy tego świata, a moje Wyższe Ja (trzy górne czakry) przeciwnie – woła mnie do lasu, na skałę, na pustynię. Tam, gdzie jest mała szansa na to, żeby spotkać kogokolwiek.
Odosobnienie grupowe integruje oba te głosy.
Odosobnienie indywidualne jest pójściem w pełni za głosem Wyższego Ja. Więc teraz – to ten głos zorganizował mi tydzień. Mam też takie przeczucie, że będzie dominował również w kolejnych miesiącach…
Czy to się da opisać? Opowiedzieć? Nie. Tego trzeba doświadczyć. Powiem Wam tylko tyle, że nie znam większego szczęścia nad obcowanie z własną duchową naturą. Tam są wszystkie kolory tęczy. Tam jest Niebo.
Podzielę się z Wami jedynie tym, jak popracowałam z energią czakry sakralnej i czakry słonecznej, przez jaką przechodził ostatnio projekt Domu Mocy.
Zaangażowałam się w działania w internecie, gdyż żyjąc na tym odludziu w Domu Mocy nie dostrzegałam innych możliwości wyjścia do świata z zaproszeniem. Uruchomiłam ten blog, no i sporo publikowałam w grupie na fb. Czułam jednak, jak bardzo energia tego medium społecznościowego nie współgra z moją. Kiedyś miałam tam konto przez 10 lat. Potem je usunęłam i poczułam, ile energii dzięki temu zaoszczędziłam. Teraz, po kilku latach przerwy, ponownie się tu uaktywniłam i w tych pierwszych miesiącach dałam ponieść dopaminie i radości z intensywnego kontaktu ze światem. Z pewnością była to energia solarna, ze swoimi zasobami (regularne publikowanie na fb to zdecydowanie męska strategia), jak i ograniczeniami (fb to ogromny system rządzący się swoimi zasadami, niekoniecznie spójnymi z tymi moimi).
Moja kobieca natura i solidny już kontakt z nią wybijały jednak spod spodu przez cały czas, spod tej męskiej, słonecznej energii działania, i raz po raz słyszałam wewnętrzny głos: Ale po co to robisz? Po co zaglądasz na tego facebooka tak często? Przecież czujesz, jak bardzo rozprasza, niepotrzebnie wydatkuje i spala to twoją energię. Nie możesz tak jej rozdawać. Halo! Uszanuj mnie! Wracaj do swojej natury, do swojej po-prostu-obecności, która jest twórcza dzięki samemu istnieniu w pełni! Wystarczy, że – po kobiecemu – otworzysz się na przyjmowanie i pozwolisz światu, żeby sam przyszedł, gdy będzie gotowy. Wystarczy, że będziesz (czakra czerwona) i przepuścisz jedynie przez siebie te wszystkie twórcze treści (czakra bursztynowa).
Przyglądałam się też temu, że jedne wydarzenia, które organizuję, dochodzą do skutku i świat na nie odpowiada, a inne nie. Więc zadałam pytanie Drzewu Odpowiedzi: jaka jest mądrość tej sytuacji? No i odpowiedź przyszła, niby zaskakująca, a równocześnie całkiem oczywista!
Otóż moją wizją i potrzebą w tworzeniu tej nowej przestrzeni na hiszpańskim wybrzeżu, miała nie być już praca! Miała być sama obecność i dzielenie się zasobami (z poziomu czakry serca). Prowadzenie warsztatu – jakbym tego nie uwielbiała – to przecież jednak praca. I uświadomiłam sobie, jak z jednej strony energia słonecznej mocy działania i przedsiębiorczości, a z drugiej ciągle jakiś (bardzo ludzki!) strach przed tym nic-nie-robieniem w pełni, przed byciem niewystarczającą... pchają mnie do pracy i wysiłku, do tego, co mi znane i bezpieczne z czasów życia w Polsce.
Choć czas „pracy” skończył się w mojej świadomości, to w życiu trwa jeszcze proces rozstawania się z tym mentalem. To bardzo trudne, bo po prostu wywołuje kolejny strach! To wymaga wejścia na kolejne poziomy zaufania sobie i życiu. Wszechświatowi, że zadba o mnie nawet, gdy nie będę już „pracowała”. Gdy będę po prostu w świadomej obecności… Na coraz dłuższe momenty wchodzę na te właśnie poziomy, po czym zdarza mi się z powrotem ześliznąć do tych starych. Na szczęście czuwa nade mną moja Wyższa Mądrość, która wie lepiej, czego mi potrzeba, i sprowadza mnie na nowe tory, gdy się zakałapućkam w tych starych. Uwielbiam ten proces, choć łatwy wcale nie jest! Wskutek pracy ze sobą w temacie moich warsztatów – odpuszczam organizowanie ich w taki sposób, jak do tej pory. Być może za jakiś czas staną się one możliwe dzięki oswojeniu przeze mnie tej nowej drogi, czy wydeptaniu tego, co to znaczy uruchamiać przepływ finansowy dzięki obecności i dzieleniu się zasobami zamiast pracy okraszonej wysiłkiem starania się o zadowolenie klienta. Wizja to jedno, a rzeczywistość - drugie. Dopiero się uczę dialogu między nimi w sposób oparty na świadomej obecności, a nie systemowej pracy i wysiłku.
Czuję zatem, jak wyraźnie energia kobieca (podstawy i sakralna) integruje się we mnie z męską (solarną) - i wracam do bycia bardziej w obecności i przyjmowaniu tego, na co świat poczuje gotowość, zostawiając tylko domieszkę działania. A więc na fb będę zaglądać raz, maksymalnie dwa w tygodniu i może nawiążę barterową współpracę z kimś, kto czuje całą ideę i będzie chciał prowadzić tam grupę razem ze mną przez lato. Jeśli ktoś taki się pojawi. I naprawdę robić tyle, ile potrzeba, nie przesadzać z tym;).
Zobaczymy, jak pójdzie wdrażanie tego. Niedługo energia projektu (na tym pierwszym poziomie istnienia) w sposób naturalny przedzie do czakry serca, a może już przeszła, w momencie zintegrowania tej kobiecości z męskością we mnie. Będę to wiedziała z perspektywy kilku tygodni do przodu.
A samo odosobnienie, cóż... Nic w życiu tak bardzo mi nie służy jak właśnie przebywanie w całkowitej izolacji od systemów, w naturze... Sam Dom Mocy - jak widać na zdjęciu - również integrował razem ze mną wszystkie trzy energie (a nawet więcej;))
Komentarze
Prześlij komentarz