3. II etap - zima 2023/2024
Kiedy moja energia życiowa przeszła do czakry sakralnej, rozpoczęłam 3 miesiące wspaniałego procesu transformowania ogólnej wizji "drewnianych tarasów" w Dom Mocy. Oto jak on przebiegał:
1) pracowałam z ciałem metodą MER u Michała Klimka i złapałam głębszy kontakt ze swoją miednicą. Potem żegnałam się z Andaluzją i ludźmi, których tam poznałam, i na tym spotkaniu poczułam swoją wewnętrzną moc. Zlokalizowała się właśnie w miednicy. Czułam potrzebę siedzenia jak kwoka na ziemi, no więc przesiadywałam na tych skałach pod nowym domem i medytowałam godzinami. Zamówiłam sobie nawet specjalną pufę, w której moja miednica mogła tak kwoczo sobie zasiąść... ;) Czułam moc płynącą ze skał, z fal, z całego morza, ze słońca, z mojej miednicy i z tego starego domu na plaży, który cóż… nazwałam Domem Mocy;
2) pewnego lutowego dnia poczułam, że jednoczę się gdzieś na energetycznym poziomie z tym domem tak jak w filmie Avatar bohaterowie łączyli się z ogonami swoich latających zwierząt. Wtedy poczułam, że należymy do siebie i przyszła do mnie taka oto świadomość:
Moc tego domu na skale, w którym teraz żyję, płynie nie tylko z bajecznej lokalizacji, ale też z jego długoletniej historii - pustynnego pyłu, soli, upływu czasu, które zdobią jego mury. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się to smutne, ale gdy po miesiącu mieszkania tu objęłam ten dom całą sobą, zobaczyłam, że on jest jak bardzo stara kobieta - z bruzdami na skórze, ale niezwykłym blaskiem w oczach, mądrością życiową i duchową. Taka archetypowa wiedźma!
Następnego dnia pojechałam z partnerem do Murcji na spotkanie z nowym znajomym. Murcja wielkości Poznania, a nas pociągnęło coś akurat do knajpki koło katedry, takiej z niebieskimi krzesłami. Siedzę sobie, czekam na kawkę, a tu rzuca mi się w oczy napis na stoliku "El Águila".
Dom Mocy jest w Águilas.
Same orły.
A po chwili podeszła do naszego stolika stara, bardzo pomarszczona kobieta, z kubkiem na jałmużnę. Spojrzałam na nią i nie wierzyłam własnym oczom - kobieta z mojej archetypowej wewnętrznej historii, wyglądająca jak prawdziwa wiedźma!
Nie mogłam z nią porozmawiać ze względu na brak znajomości hiszpańskiego, więc poprzestałam na wrzuceniu drobnych do jej kubeczka, pozostając pod ogromnym wrażeniem synchroniczności energii w moim polu!
Z tego duchowego zjednoczenia z moim nowym domem (co w moim świecie odpowiada też zjednoczeniu z wodami Matki Ziemi w energii czakry sakralnej) zrodziła się nowa, większa wersja mojej wstępnej wizji i zaczęłam... siać ziarna (kreacja!);
3) tymi ziarnami były relacje, które zaczęłam nawiązywać w nowym miejscu, a więc w regionie Murcji i południowej Walencji. Spotkałam się z kilkorgiem nowopoznanych Polaków (Marek, Rafał, Natalia, Matylda, Agnieszka), w zaufaniu, że coś dobrego z tych naszych relacji będzie wyrastać. I jestem pewna, że będzie, choć dzisiaj jeszcze nie mam pojęcia w jakim kierunku to się rozwinie;
4) ziarnami były też pierwsze wydarzenia, które tu zorganizowałam, jak również uruchomienie grupy na facebooku dla PoMocnych, czyli tych wszystkich osób, którym bliska jest idea mojego życiowego projektu i które w jakiś sposób chcą być jej współtwórcami. Celem grupy PoMocwAguilas nie jest budowanie społeczności, bardzo dzisiaj modne, gdzie w zasadzie jesteś tylko numerem kolejnego lajka czy fana i ciągle ich za mało... Mam nadzieję, że z czasem nie wpadnę w tę pułapkę traktowania ludzi tak bardzo przedmiotowo. Zależy mi na tym, aby wiedzieć, kto dokładnie do tej grupy się przyłącza, kim jesteś, co Ciebie tam sprowadza… Zaglądam do profilów zanim zaakceptuję prośbę o przyłączenie do grupy, a czasem coś zagaduję w wiadomości prywatnej. Oczywiście nie chcę wytwarzać presji, ale wiedz, że w mojej wizji są ludzie i żywe relacje z nimi, a nie liczby. Chcę mieć z Tobą relację, taką czy inną, bliższą lub dalszą, taką, jaka będzie możliwa i na jaką będziesz mieć ochotę;
5) postanowiłam przyozdobić przestrzeń kamieniami, co, jak się niespodziewanie okazało, zaczęło mi sprawiać niesamowitą przyjemność. Dostrzegałam w noszeniu kamieni więcej sensu niż w czymkolwiek innym, co robiłam w tych tygodniach! Dość ciężkie zajęcie, ale łączące mnie głębiej z mocą żywiołów. A rozsypywanie tych kamieni kojarzyło mi się z… sianiem ziaren i to pewnie nie przypadek, że na etapie czakry sakralnej i siania właśnie one do mnie przyszły jako rzecz niecierpiąca zwłoki przy przygotowywaniu tej mojej nowej życiowej przestrzeni;
6) 25 lutego odbyło się pierwsze spotkanie online, na które zapisało się kilka osób, ostatecznie dotarła Renata, z którą nawiązałyśmy kontakt, do którego systematycznie wracamy.
7) 10 marca odbyło się drugie spotkanie online dla PoMocnych, na którym z dwiema dziewczynami (Agnieszka i Marta) wspólnie pomedytowałyśmy.
8) w połowie marca odbyło się pierwsze weekendowe spotkanie Kobiecego Kręgu Mocy – jakby na potwierdzenie wielowymiarowej realizacji tej energii płynącej w kobiecych miednicach i stanowiących źródło najważniejszej kobiecej mocy – czyli płodności, kreacji i zdolności do przyjmowania (a więc obfitości – jeśli czakra sakralna nie jest zablokowana).
Obejrzyj o tym film, który nagrałam, będąc w sercu swojej bursztynowej energii:
Ostatecznie rezultatem tych 3 miesięcy mojego życia była piękna i porywająca wizja, którą opiszę w następnym poście.
Komentarze
Prześlij komentarz